Poszukiwacze Historii
Pierwszy odcinek, później określany mianem „pilota” powstał w sierpniu ubiegłego roku. Olaf, silnie związany z Mierzeją Wiślaną, z której wyciągnął masę fantów, zaproponował okolice Skowronek jako pewniaka i się nie pomylił. Wykopaliśmy Niemca, bombę, kilka pordzewiałych klamotów. Swoją rolę w terenie odegraliśmy, a później zaczęły się montaże, przemontaże, kolaudacje i telewizyjne kombinacje. Takie realia TV. Jak ma być ciekawie, to muszą nad tym posiedzieć. Czy jest ciekawie nie mnie, ani Olafowi oceniać. Podobno się podobało. Kto nie widział, a chce zobaczyć, to dostępne jest na kanale: „YouToube”. Pilot w telewizji zaistniał w październiku. Poleciało kilka powtórek, a później rzecz cała przycichła. Szukaliśmy z Olafem tematów, składaliśmy propozycje, ale gdzieś trwały szachowe rozgrywki na linii producent – stacja i sprawa utknęła w martwym punkcie. Dopiero Olaf zaczął wszystkich męczyć, bo trafił naprawdę ciekawy temat. Wiadomo, jak jest z poszukiwaniami – jest okazja, to trzeba ją chwytać za rogi i działać, bo zwlekając można obejść się smakiem. Osoby postronne czasami tego nie łapią. Wydaje się, że jak dzisiaj nie wykopiemy, to przecież za miesiąc, albo rok fant nadal będzie leżał i czekał, aż łaskawie ktoś się nad nim pochyli. Dobrze wiecie, że tak to nie działa. Olaf męczył, gadał (a gada dużo), aż namówił producenta na inwestycję w kolejny temat. Całe szczęście, bo rzecz rzadka, a w dodatku z dobrym kawałkiem historii w tle. Dopiero wtedy ruszyło i zaczęło się kręcić. Kilka kolejnych odcinków jest już zrobionych, następne są robione. Pojawiły się nowe tematy i namiary. Co z tego wszystkiego wyjdzie – czas pokaże. Idea programu jest pozornie prosta – razem z Olafem w każdym z kolejnych odcinków mamy „dotknąć historii”. Nie otrzeć się o nią, nie opowiedzieć, tylko dotknąć. Rękami najchętniej. Trudne zadanie, ale jak na razie się udaje. Musimy działać zgodnie z prawem. Załatwiać pozwolenia od właścicieli terenu, na którym mamy szukać, od konserwatora zabytków odpowiedzialnego za dany teren, a na końcu przekazać znaleziska konserwatorowi, albo placówce muzealnej. To dobra szkoła, która też uwypukla różne absurdy, pozwala się przyjrzeć z bliska jak pewne sprawy wyglądają. Wnioski nasuwają się same, ale o konserwatorach, archeologach i przepisach potraktuję temat osobno, bo jest o czym. Fakty są takie, że poszukiwacz solista, który chciałby działać zgodnie z prawem jest praktycznie skazany na niepowodzenie. Musi ktoś za nim stać. Fundacja jakaś, albo stowarzyszenie, a i tutaj wiele zależy od urzędniczej dobrej woli. Program „Poszukiwacze Historii” ma w swoim założeniu stać się również trampoliną dla innych poszukiwaczy. Chcemy trochę oswoić osoby odpowiedzialne za różne pozwolenia. Pokazać, że poszukiwacze, też mogą mieć swój wkład w historię, muzealnictwo, kolekcjonerstwo. Że nie jesteśmy rabusiami starożytności, jak ciągle niektóre kręgi starają się nas przedstawiać wrzucając wszystkich do jednego wora. Czy to się uda? Diabli wiedzą, ale spróbować warto. Może będzie trochę lżej.
Jednak jeśli ktoś liczy, że program jest od a do zet taki jak chcielibyśmy z Olafem, to muszę to liczenie sprostować. Polsat Play jest ogólnopolski a nie tematyczno-eksploracyjny. Niektóre rzeczy, które cytując klasyka: „są oczywistą oczywistością” musimy wyjaśniać jakbyśmy wczoraj odkryli, że istnieją wykrywacze metalu. Nie ma nic za darmo, a uwagę mamy przykuć również takich, którzy jedyne czego w życiu szukali, to piątaka na hamburgera we własnej kieszeni. Trudna sprawa znaleźć złoty środek. Coś dla zielonych i coś dla dojrzałych. I jeszcze same poszukiwania. Dobrze wiecie, że najważniejszy jest czas. Chodzi się przy temacie, weryfikuje, szuka raz, drugi i trzeci. Tutaj nic z tego. Budżet nie jest rodem z BBC, przy którym moglibyśmy z Olafem zapaść w jakieś lasy na miesiąc i kopać ile wlezie. Trzeba zagęszczać ruchy, zaklinać pogodę, robić swoje, pamiętać, że na antenie będzie to trwało 22 minuty, że nie wszystkie ciekawostki i aspekty się załapią, że musi być syntetyczne, ciekawe, nieprzegadane, itp., a później… wracać do życia codziennego. Karkołomne tym bardziej, że Olaf i ja mamy normalne zajęcia zawodowe, a poszukiwania i program, to działka klasyczna, czyli hobbystyczna. Jednak nie ma co narzekać, bo tematy niezłe: insurekcja, wrzesień 39, kościuszkowcy 45, Niemcy 45, archeologia przed Chrystusem…
Co będzie dalej zależy również od Was. Już spływają tematy przeróżne, działo, czołg, wieżyczka od czołgu, pałac z tajemnicami, znowu czołg, kasa pancerna do otwarcia i tradycyjnie czołg. Łatwo zauważyć, że czołgów najwięcej. Jak znam życie, to same tygrysy. Pożyjemy – zobaczymy, czy może raczej pokopiemy – zobaczymy. Zapraszam do oglądania.
„Oficjalne zdjęcie promujące program „Poszukiwacze Historii”.
Olaf z wyciorem, Radek z ogniwem gąsienicy”.
Radek Biczak
P.S.
Jeśli ktoś ma potrzebę się ze mną skontaktować, żeby skomentować tekst, albo ma ciekawy pomysł na jeden z odcinków „Poszukiwaczy Historii”, może pisać na adres rbposzukiwaczehistorii@gmail.com